Przejdź do treści
Szybowiec - nawrót
Źródło artykułu

Drogocenne drobiazgi - w objęciach Morfeusza...

Środek sezonu szybowcowego. Podstawowe szkolenie szybowcowe idzie pełną parą. Uczniowie, podzieleni na pięcioosobowe grupy, od świtu doskonalą starty za wyciągarką i lądowania na poczciwych "Czaplach". Jedna z teorii mówiła, że "Czapla" już się tyle nalatała po kręgu, że sama lata, a uczeń jej tylko przeszkadza i pewnie w tym trochę prawdy było.

Gdy tylko pogoda sprzyjała, na starcie pojawiały się szybowce grupy "wyczynowej". Szkolne loty termiczne i przeloty szybowcowe były uzależnione jedynie od pogody. Na porządku dziennym były lądowania w terenie przygodnym. Pół biedy kiedy można było polecieć w pole samolotem po szybowiec, gorzej jak trzeba było wysłać samochód z wózkiem i ekipą. Grupka instruktorów szkoliła za wyciągarką, ale także opiekowała się starszymi uczniami wykonując loty termiczne, akrobację i w zasłoniętej kabinie.

"Dzisiaj masz już koniec latania instruktorze, weź UAZ-a, wózek, z trzech chłopaków i jedź po "Pirata". Siedzi tutaj - to jakieś 200 kilometrów od nas. Można by pojechać jutro, ale to dziewczyna, lepiej dzisiaj. Powinniście wrócić do 23. Jutro od 5.00 latasz ze swoją grupą." - Szef Wyszkolenia pozbawił mnie złudzeń co do planów na dalszy ciąg dnia.

Wszystko się udało z wyjątkiem godziny powrotu. Nieprzewidziane okoliczności sprawiły, że wróciliśmy na lotnisko o 3 rano. Tak naprawdę to nie było czasu na spanie. 

Na początek mocna kawa. Polatam z "moimi" do 10, a później się kimnę. Uf - koniec, każdy z moich zrobił po 6 lotów. Teraz zasłużony odpoczynek.

"Panie instruktorze obiecał mi Pan dokończyć szkolenie na termice. Brakuje mi tylko godzinki. Taka super pogoda. Bardzo proszę". - Błagalny wzrok ucznia nie zostawiał mi dużego pola manewru do wykonania uniku taktycznego. 

Faktycznie obiecałem. Trudno. Chłopak fajnie lata, szkoda żeby siedział na ziemi.

"Wrzuć spadochrony do ‘mojej Czapli’. Zaraz wrócę i polecimy tak koło 11" Na szybko zjadłem spóźnione śniadanie i startujemy. Po wyczepieniu od liny wyciągarkowej niemal natychmiast trafiliśmy w 2 m/s wznoszenia i za chwilę wskazówki wysokościomierza wskazywały 1800 metrów. "No to lataj teraz sam, nie będę się wtrącał, spróbuj się utrzymać - zresztą dzisiaj to żaden problem". 

Przyjemny szum powietrza, lekkie kołysanie i … gdzie jestem? Zaraz, zaraz chyba się zdrzemnąłem. Jak na złość nie zabrałem zegarka. "Która godzina? 16.30!!! Mieliśmy latać godzinę!"
- "Nic Pan nie mówił to latałem zgodnie z poleceniem"

No nie, przez 3 godziny woził mnie po niebie jak worek ziemniaków. Trudno. Lądujemy. 

Opisałem to wydarzenie nie przypadkowo. Kilka miesięcy temu zadzwonił telefon - "Słuchaj mam prośbę muszę jutro dostać się do S. Dawno nie latałem, jestem zapracowany, zresztą nie mam doświadczenia na krótkich lądowiskach. Nie czuję się na siłach sam lecieć. Polecisz ze mną? Potrzebuję dostarczyć tylko papiery i zaraz wracamy" - Akurat miałem czas. Lecimy.

Wcześnie rano. Pogoda wymarzona. 3000 feet. Autopilot włączony. Na wyświetlaczu GPS za 45 minut powinniśmy dolecieć do celu. Słońce powoli zaczyna prażyć. Silnik pracuje miarowo. Cisza w eterze. Pełen spokój. Ziemia mozolnie przesuwa się pod samolotem. Patrzę na lotnika. Ciężkie powieki powoli mu opadają. Dzielnie walczy ze snem, ale pewnie zaraz zaśnie i .....śpi w najlepsze! ... Pobudka!!!

"Sorry całą noc przesiedziałem nad tymi papierami i trochę mnie złamało". 

Już miałem wygłosić stosowną mowę na temat obowiązku wykonywania lotów wypoczętym, w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej oraz konsekwencji takiego postępowania i jego skutków, ale... przyganiał kocioł garnkowi. Przecież mówił, że jest przepracowany i nie czuje się na siłach sam lecieć. Trudno mieć pretensje.

"Ok. Dobrze zrobiłeś, że zadzwoniłeś. Lepiej samemu tego nie trenować". 

Tak naprawdę problem zasypiania pilotów to nie nowość. Nadzór lotniczy restrykcyjnie egzekwuje ograniczenia czasu lotu i służby oraz wymogi dotyczące wypoczynku dla członków załóg lotniczych. Przepisy EU OPS część Q szczegółowo opisują procedury obowiązujące przewoźników lotniczych w tym zakresie, a i inni użytkownicy przestrzeni powietrznej muszą się stosować do przepisów dotyczących czasu wykonywania czynności lotniczych i wypoczynku dla poszczególnych rodzajów wykonywanych operacji. Pomimo to od czasu do czasu przekazywane są informacje o przypadkach zaśnięcia za sterami.

Nowe wspaniałe wyposażenie samolotów GA, gdzie wpisana do komputera niekiedy kilkugodzinna trasa wykonywana przez autopilota w obecności jednego pilota na pokładzie może być poważnym wyzwaniem dla zmęczonego lotnika. 

No tak: Morfeusz – w mitologii greckiej bóg marzeń sennych, postać o wielkiej mądrości. Jego ojcem był Hypnos bóg snu, stryjem Tanos, bóg śmierci, posłaniec Hadesu. Nie ma co niezła rodzinka. Lepiej nie wpaść w jego ramiona podczas lotu.

A zapomniałbym. Jeszcze jeden drobiazg. Po kilku dniach po "nieco przedłużonym" locie na Czapli podszedł do mnie inny uczeń. 

"Poleci Pan ze mną na szkolenie w lotach termicznych"
"A niby dlaczego, przecież masz swojego instruktora?"

"Tak ale mówią, że z Panem się fajnie lata. Wytłumaczy Pan wszystko, a później nic nie mówi i można latać samemu. A mój instruktor lata cały czas za mnie."

Hm. Taki drobiazg. 

Grzegorz Skomorowski


Jeśli spodobało Ci się to opowiadanie, to polecamy wszystkie odcinki serii, w książce „Drogocenne drobiazgi” dostępnej w sklepie dlapilota.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony