Przejdź do treści
Kazimierz Piwowarski - po lewej stronie (fot. aeroklub.radom.pl)
Źródło artykułu

Zmarł Kazimierz Piwowarski – wielu dodawał skrzydeł

Smutna wiadomość dotarła dziś z Aeroklubu Radomskiego. Na wieczny odpoczynek odszedł Kazimierz Piwowarski, legendarny instruktor, a przede wszystkim wychowawca wielu pokoleń pilotów. – To człowiek, który dodał mi skrzydeł – napisał dziewięciokrotny mistrz Polski, medalista mistrzostw Europy w lataniu akrobacyjnym Robert Kowalik.

Uroczystości pogrzebowe odbędą się w najbliższy piątek 8 września 2017 r. o godzinie 13.30 w Kościele Garnizonowym Św. Stanisława Biskupa w Radomiu, a następnie ciało spocznie w grobie na cmentarzu komunalnym na Firleju.

Informację o śmierci Kazimierza Piwowarskiego podał jeden z wielu wychowanków mistrza Rafał Siankowski, szef wyszkolenia Aeroklubu Radomskiego, pilot, ale przede wszystkim pasjonat szybownictwa.


Kazimierz Piwowarski (1932 - 2017)

Kazimierz Piwowarski swoją przygodę z lotnictwem rozpoczął na początku lat pięćdziesiątych w Inowrocławiu, gdzie rozpoczął szkolenie samolotowe na samolocie CSS-13. W latach sześćdziesiątych już na lotnisku Aeroklubu Radomskiego w Piastowie rozpoczął szkolenie szybowcowe, które od tego momentu wywarło wielki wpływ na życie Pana Kazimierza. Każdą wolną chwilę spędzał na lotnisku szybko pnąc się po szczeblach szybowcowej drabiny. Zawsze uczynny, zawsze uśmiechnięty służył radą i pomocą zarówno starszym jak i młodszym sympatykom szybownictwa.

Po uzyskaniu uprawnień instruktorskich oddał się w pełni tej pięknej misji, jaką była nauka latania. Przekazywał najlepiej jak potrafił wszystkie tajniki szybownictwa swoim podopiecznym. Szkolił również kandydatów do dęblińskiej Szkoły Orląt w ramach Lotniczego Przysposobienia Wojskowego – LPW-1. Dla własnych potrzeb latał mało, jednak jak już latał to bardzo się cieszył z każdej minuty przebywania wśród chmur, zwieńczeniem czego było zdobycie Złotej Odznaki Szybowcowej z jednym Diamentem, I klasy pilota szybowcowego oraz I klasy Instruktora Pilota Szybowcowego. Przez kilka lat był również egzaminatorem państwowym LKE, egzaminując pilotów do licencji, jak również tych bardziej doświadczonych do uzyskania uprawnień instruktorskich. Czynne latanie przerwał po przeszło pięćdziesięciu latach nieustannego latania w 2008 roku, mając wylatanych przeszło 3700 godzin na większości polskich szybowców produkowanych w naszym kraju.

Odszedł od nas wspaniały człowiek, który kochał lotnictwo. Zawsze pogodny, uśmiechnięty i służący pomocą. Wychowawca wielu lotników latających zawodowo w liniach lotniczych, pilotów wojskowych czy też lotników sportowych. Wśród jego uczniów można było się spotkać z opinią, że jak cię Pan Kazio nie nauczy latać, to już nikt z ciebie pilota nie zrobi ... Taki był właśnie Pan Kazimierz, cierpliwy, spokojny ze wspaniałym warsztatem metodycznym.

Kazimierz Piwowarski zmarł w dniu 5 września 2017 roku.

Na zawsze pozostanie w naszej pamięci

Opracował: Rafał Siankowski, szef wyszkolenia Aeroklubu Radomskiego


Pana Kazimierza wspomina wielu jego uczniów. To był człowiek z ogromną, lotniczą pasją. Oddany, ale bardzo skromny. Stanowczy, ale z wyjątkowym poczuciem humoru.

Czasem nie trzeba było słów, podszedł, dotknął, albo wystarczyło że się spojrzał ... zawsze jak był, to czułem się obok niego bezpiecznie! – wspomina Rafał Siankowski.
Wspaniały Człowiek, Wspaniały Instruktor. Widocznie już był potrzebny tam wysoko, aby uczyć latać Anioły. W mojej pamięci pozostanie na zawsze jako taki właśnie, zawsze z przymiotnikiem "Wspaniały". RIP ['] – napisał Roman Poterała.
Człowiek który dodał mi skrzydeł, mój pierwszy instruktor, skromny człowiek z pasją, świetny nauczyciel lotnictwa, do dzisiaj wzoruję się na jego metodach nauki latania, dzisiaj odszedł ale pozostanie w mojej pamięci na zawsze – to słowa Roberta Kowalika.
Wspaniały Instruktor, ale przede wszystkim wspaniały Człowiek. Uczył nas nie tylko jak latać ale przede wszystkim jak żyć. Dzięki niemu robimy dziś to co kochamy... – tak wspomina instruktora Piotr Latek.
Strasznie przykro. Jakiś miesiąc temu już wyjeżdżałem z lotniska i minąłem go po drodze. Zawróciłem, nie mogłem odmówić sobie pogawędki. Pamiętam jak przy starcie za samolotem troszkę zszedłem za nisko, momentalnie poczułem reakcje kontrująca Pana Kazimierza siedzącego z tyłu. Ta szybkość reakcji do dzisiaj mi imponuje. Innym razem pamiętam jak stanął w obronie młodego pilota którego stary wyjazdacz ostro strofował – troszczył sie o wszystkich, dbał by każdy polatał. Szkoda – napisał Lech Pudzianowski.

Więcej informacji na stronie www.radomsport.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony