Przejdź do treści
Łukasz Czepiela (fot. Łukasz Nazdraczew/Red Bull Content Pool)
Źródło artykułu

Urodziny Łukasza Czepieli

Jedyny polski pilot w Red Bull Air Race kończy 34 lata.

Piloci są jak wino – im starsi, tym lepsi. Wystarczy podać za przykład Nigela Lamba, który w 2014 roku, mając 58 lat sięgnął po Mistrzostwo Świata Red Bull Air Race, czy jego rówieśnika Pétera Besenyeia – nie unikającego takich wyzwań, jak choćby przelot wzdłuż Kanału Korynckiego pomiędzy jego stromymi, skalnymi ścianami.

Patrząc na nich, „Luke”, choć już odnoszący duże sukcesy, jest zdecydowanie na początku lotniczej kariery. Z okazji urodzin, życzymy mu, aby także i on z łatwością sięgał po marzenia, a jego akrobacje zachwycały fanów na całym świecie! Sto lat!

Poniżej zapis z kamer w samolocie Łukasza z przelotu nad Maltą, którym uświetnił start Wings for Life World Run w Poznaniu:

„Jeśli pragniesz czegoś wystarczająco mocno, nic cię nie powstrzyma” – to motto 34-letniego pilota. Nie raz udowadniał, że tak właśnie jest. Od 6 roku życia marzył o lataniu i kręceniu akrobacji samolotem. Przeszedł trudną drogę zaczynając już w szkole, od czyszczenia samolotów na podrzeszowskim lotnisku. Na pierwszą licencję (szybowcową) zarobił ciężko pracując przy rozbiórce hangaru. Mając 19 lat wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie żeby zdobywać kolejne stopnie wtajemniczenia, pracował po 12-14 godzin dziennie, przez 7 dni w tygodniu, opiekując się dziećmi, a na drugim etacie pełniąc funkcję mechanika lotniczego. Dziś nie tylko ściga się z prędkością 370 km/h przelatując pomiędzy pylonami na wysokości kilkunastu metrów nad ziemią. Na co dzień jest pilotem rejsowego Airbusa, którego pasażerowie nie zawsze mają świadomość, kto siedzi za jego sterami. To jednak pewne, że kiedy wolant przejmuje Łukasz, ich bezpieczeństwo jest w dobrych rękach.

Zobacz przelot pod mostami na Dzień Flagi:

W 2014 roku Łukasz wystartował w inauguracyjnych zawodach Challenger Cup – przedsionku klasy mistrzowskiej Red Bull Air Race. W 2016 cztery razy stawał na podium, a raz na jego najwyższym stopniu. Teraz ma do dyspozycji „Edwarda” – dwumiejscowego Edge’a 540 – dzięki któremu będzie mógł być jeszcze lepszy. Łukasz i „Edward” będą pojawiać się na pokazach w całej Polsce. Warto śledzić programy pikników lotniczych i zjawiać się tam razem z nimi – nie tylko po to, żeby przybić piątkę, ale też popatrzeć, jak można wykorzystać prawdziwą moc i mnóstwo energii, które drzemią nie tylko w samolocie, ale też w jego pilocie.

Jeszcze raz! Niech żyje, żyje nam!

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony