Przejdź do treści
50 lat minęło od największego zrzutu spadochronowego pod kryptonimem "Burza Październikowa" (fot. 6bpd.mil.pl)
Źródło artykułu

"Burza Październikowa" – 50 lat minęło...

Pięćdziesiąt lat minęło od największego zrzutu spadochronowego w historii polskich wojsk powietrznodesantowych.

W dniu 21.10.1965 roku na lotnisku w Erfurcie w Niemieckiej Republice Demokratycznej wylądowało 4130 polskich spadochroniarzy desantowanych ze 180 radzieckich samolotów An-12. Ćwiczenia te nosiły kryptonim "Burza Październikowa" i wzięły w nich udział związki taktyczne ówczesnych: Armii Radzieckiej, Czechosłowackiej Armii Ludowej, Narodowej Armii Ludowej NRD i Wojska Polskiego. Razem około 50 000 żołnierzy, 800 czołgów, 400 samolotów i 6000 pojazdów wojskowych.

Celem działania 6 Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej dowodzonej przez generała Edwina Rozłubirskiego było opanowanie lotniska, przyjęcie rzutu lądującego a następnie podjęcie działań bojowych. Przeprowadzenie operacji powietrznodesantowej miało stworzyć warunki do kontrataku wykonywanego przez siły główne Układu Warszawskiego. Na potrzeby ćwiczeń utworzono most powietrzny z warszawskiego lotniska Bemowo oraz z Powidza.

Trwające od 19 do 24 października 1965 roku ćwiczenia w Erfurcie były niezwykłe z kilku powodów.

Właśnie wtedy żołnierze 6 Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej wystąpili, po raz pierwszy, z wprowadzonymi odznakami rozpoznawczymi. Od tej chwili pozostały one niezmiennie charakterystycznym elementem wyróżniającym spadochroniarzy i jednym z najbardziej rozpoznawalnych znaków używanych przez jednostki Wojska Polskiego.

W czasie „Burzy Październikowej” 6 Pomorska Dywizja Powietrzno-Desantowa jedyny raz w swej historii wykonała desant spadochronowy całością sił. Podstawowym spadochronem używanym wtedy w 6PDPD był spadochron D-1 do zrzutu zaś wykorzystano radzieckie samoloty An-12. Desant rozpoczął się o godz. 13.05. Zadania nie ułatwiała pogoda - wiał wiatr, była mgła co spowodowało, że wielu spadochroniarzy znalazło się na podmokłym terenie lub utknęło na drzewach. W czasie desantowania zginął bombardier Krzysztof Nadolny, któremu nie otworzył się spadochron główny zaś zapasowy splątał się ze stabilizatorem głównego. Pomimo tego liczba niezdolnych do działania żołnierzy i tak była mniejsza od tej prognozowanej. Przed ćwiczeniem spodziewano się, że około 1 procent spadochroniarzy nie będzie mogło wykonywać zadań z powodu doznanych urazów a tymczasem liczba ta wyniosła ok. 2 promili.

Na czas ćwiczeń pk. „Październikowa Burza” Dywizji przydzielono jako wzmocnienie działa samobieżne ASU-85 z 7 Gwardyjskiej Dywizji Powietrznodesantowej z Kowna, a radzieckich pancerniaków przebrano w polskie mundury. Po zakończeniu ćwiczeń 12 dział samobieżnych nie wróciło do macierzystej jednostki, zostały przekazane do 6PDPD na stałe i na ich bazie rozpoczęto następnie formowanie 35 dywizjonu artylerii samobieżnej. ASU-85 ze względu na swoją masę nie nadawały się do desantowania sposobem spadochronowym. Co prawda było to możliwe ale w Polsce nigdy tego nie wykonano.

ASU-85 nie były jedynym typem przydzielonego 6PDPD na czas ćwiczeń w Erfurcie sprzętu. Użyto w nich więcej nieetatowych pojazdów np. SKOT-1A czy też BRDM-1. W odróżnieniu jednak od ASU-85 miały one naniesione emblematy dywizyjne.

Po zakończeniu ćwiczeń zorganizowana została defilada, na którą przybyły tysiące osób. Polscy żołnierze odwiedzali także niemieckie zakłady pracy oraz zwiedzili obóz w Buchenwaldzie.

Chociaż od ćwiczeń „Burza Październikowa” minęło już pięćdziesiąt lat to w dalszym ciągu pozostają one wśród największych tego typu operacji powietrznodesantowych w historii.

Więcej zdjęć na stronie: www.6bpd.mil.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony